ców „jedynie prawdziwej“ religji deistycznej, którzy według niej nie postępują. Tak to się broni tego, co się uważa za prawdę!)
Dzięki „Bogu Rozsądkowi“, lubo paragrafy przeciwbluźniercze pokutują jeszcze w kodeksach, coraz częściej pozostają one martwą literą w zastosowaniu praktycznem. Lecz tego jeszcze niedość. Ten skandal papierowy musi być wyskrobany do czysta, by dać miejsce artykułom, biorącym w należytą obronę świętości bezbożnickie. Słusznie przeto i nasz wielki doktór Synagogi Szatana, — chociaż bluźni bezkarnie, jednak ze świętem oburzeniem napada na paragrafy przeciwbluźniercze obowiązującego dotąd u nas trójkodeksu. Kołaczcie, a będzie wam otworzono!
W projekcie zunifikowanego kodeksu karnego, sporządzonym przez naszą polską Komisję kodyfikacyjną, jeszcze się bierze Boga w obronę przeciw bezbożnikom. Ale wszak nieodrazu Kraków zbudowany. Duży to już postęp w kierunku wolnomyślnym, że projekt, zamiast, jak dotąd, o Bogu w Trójcy jedynym, mówi o Bogu ogólnikowo, równouprawniając przez to Boga chrześcijan z nienawidzącym Chrystusa Jehową talmudu i z wrogim temuż Bogu Allahem. W myśl takiego ujęcia sprawy, bluźnierstwo przeciw Trójcy św. i Chrystusowi byłoby niekaralne, a, przy dobrej woli, jako bluźnierstwo mogłyby być poczytane bodaj nawet słowa Apokalipsy, mianujące żydów „bóżnicą szatańską“ (2. 9), czyli że stalmudyzowany Jehowa jest w istocie szatanem. Przed kilku laty u nas żydzi wytoczyli o to sprawę pewnej gazecie krakowskiej;
Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/95
Ta strona została skorygowana.