Strona:Ignacy Chrzanowski - Klemens Junosza (Szaniawski).djvu/11

Ta strona została skorygowana.
KLEMENS JUNOSZA
(Szaniawski).

III.

Tę samą ścisłość obserwacyjną, tę samą przenikliwość psychologiczną, to same wrażenie tętna życia i prawdy, które podziwiać należy u Junoszy w odtwarzaniu typów żydowskich, spotyka się także i w jego utworach, osnutych na tle życia drobnej szlachty. Kto własnemi oczyma nie oglądał tych potomków braci laudańskich, zadzierzystych, buńczucznych, dumnych ze swego szlacheckiego klejnotu, choć często uboższych i prostszych od zwykłego kmiecia, od którego dziś różnią się jedynie wspomnieniami przeszłości, ten zrozumieć nie może, ile talentu, ile maestryi Junosza włożył w te typy. Trzeba było na to nadzwyczaj subtelnej ręki socyologa i artysty, żeby wydobyć te tak delikatne, a wysoce charakterystyczne odcienia.
Na tem też polu autor „Panów braci” i „Budy na karczunku” nie ma w literaturze współzawodnika, wyjąwszy może Kaczkowskiego w jego niektórych obrazkach z Sanoczyzny, gdyż ta szlachta zagonowa, jest wszędzie jednaka. Junosza ma pod tym względem tg przewagę nad Kaczkowskim, że właśnie wybrał sobie szlachtę szaraczkową najbardziej charakterystyczną, którą cechują już tylko pewne drobne odmiany, psychiczne, zwyczajowe i tradycyjne.
Zaraz na wstępie „Panów braci” daje on rysunek tak typowy, że według niego, jak botanik w pokrewnej rodzinie roślin, odróżnić można tutaj najdelikatniejszą odmianę.
„W pośród szarej, siermiężnej ludności wioskowej, która spracowanemi dłońmi pługi dźwiga i ziemię-matkę własnym potem skrapia, istnieje spora gromadka „panów braci.” Ich wioski, z pozoru takie, jak i wszystkie nasze wioski, a po bliższem poznaniu wcale nie takie. Zdaleka „pana brata,” zwłaszcza w polu przy robocie,