Strona:Ignacy Chrzanowski - Klemens Junosza (Szaniawski).djvu/12

Ta strona została skorygowana.

trudno od chłopa odróżnić. Szary, ogorzały od słońca, biega za broną, albo kosą macha na łące, lub też zgiąwszy grzbiet w kabłąk, z sierpem się po zagonach uwija. Pracuje, jak chłop — i taki silny jest i taki wytrwały i taki niekiedy abnegat, jak chłop, ale dosyć mu raz w oczy spojrzeć, aby dostrzedz zaraz różnicę. W chłopie powolność pewną znać, w „panu bracie” fantazyę jakąś i zacięcie; pierwszy wąsy goli lub je przy samej wardze przystrzyga, drugi rad je do góry zakręca.”
Po tych zewnętrznych cechach, przechodzi autor do wewnętrznych — niby psychicznych.
„Pan brat fantazyę swoją ma, a wie, że pradziad jego wojewodom był równy, choć im się kłaniał do ziemi. I to pan brat wie także, iż gdyby wszystkich swoich dziadów ze świętej ziemi wykopał, gdyby ich spruchniałe trumny pootwierał, toby znalazł tam i mitry pleśnią wieków pokryte i buzdygany zardzewiałe i pieczęcie... Niewiele to dziś warto, co prawda, chleba stare honory nie dają — ale przecie niekiedy i wspomnieć miło. W starym pancerzu dziś kwoka wysiaduje kurczęta — i pancerz można teraz nazwać kurzem gniazdem, lecz zawsze to pancerz.
„Na strychu wala się zardzewiałe strzemię i ostroga wielka, o trzech kolcach, po Szwedach — zwyczajnie stare żelaztwo bez użytku. Ktoby tam dziś zabiedzoną kobyłę strzemionami obwieszał, ktoby jej z boków obitych rajtarską ostrogą krew wypuszczał? Ale czasem zdarzy się, że dzieciak na strych zajrzy, że taką osobliwą rzecz znajdzie — to się zaraz i pyta: „A co to, a na co?” Tatulo, jeżeli zły, to krzyknie, pięścią w kark ciekawego uderzy, do gęsi odpędzi — ale jak się trafi, że tatulo dobry jest, a jeszcze w zimię wieczorem, albo przy święcie — to gada. Gada, a dzieciak przycupnie pod piecem, oczy, jak młoda sowa wytrzeszczy. Kartofle mu ostygną, ale on nic nie pyta, wciąż słucha i sen nawet go nie morzy.
„Tak to, bywało, dziadek opowiadał ojcu, ojciec znowu synowi dziadkowe gadanie powtarzał, a tamten je z kolei swoim dzieciom oddawał...”