Strona:Ignacy Chrzanowski - Klemens Junosza (Szaniawski).djvu/16

Ta strona została skorygowana.
KLEMENS JUNOSZA
(Szaniawski).

IV.

Nad Junoszą zawisło to samo złowrogie fatum, które przygniata większość naszych pisarzy, mianowicie: że talentu swego nie mogą oddać tylko na usługi natchnienia, ale często muszą z niego czynić niewolnika chleba i najbardziej poziomych potrzeb życia. Z bardzo nielicznemi wyjątkami dola polskich literatów nie jest bynajmniej różowa. Zazwyczaj przychodzi im w pocie czoła pracować nie już na sławę, lecz na utrzymanie własne i egzystencyi najbliższych sercu. Poczytność nie zawsze chodzi w parze z talentem, i często trzeba wprzódy umrzeć, ażeby zapylone książki z półek księgarskich przeszły do rąk szerszej publiczności. Śmierć bywa dla literata wielką reklamą!
I Junoszy fortuna nie uśmiechała się zgoła. Pomimo tak niezwykłej wartości, wielu jego utworów, nie zdołały one spędzić mu z czoła troski o jutro. Cóż więc dziwnego, że często musiał pisywać „dla chleba.” Ta kategorya jego powieści, nowel i obrazków stoi pod względem artystycznym, a także i co do wartości społecznej, niżej od poprzednich. Zazwyczaj wchodził tutaj w świat różnych oryginałów, dziwaków i w ogóle ludzi śmiesznych lub nienormalnych i okrasiwszy ich swoim nieocenionym humorem, dawał czytelnikom niejedną chwilę szczerej rozrywki i złotej