o zwierzętach, a dziś te bajki, po dziesiątkach wieków na prawdzie nie straciły i tak dobrze do współczesnych naszych stosunków, jak i dawnych z przed lat tysięcy, zastosować się dadzą.
„Lis z talmudu, lis Ezopa, Reineke Goethego, czy lis Lafontaine’a — to jeden i ten sam — chytry podstępny, zdradziecki.
„Dużo na ten temat powiedziećby można, ale lepiej będzie, gdy czytelnik z opowieści naszej sam wnioski zechce wyciągnąć, my mu damy tylko materyał.”
Po tym wstępie, który chyba najwymowniej potwierdza to co powiedziałem o społecznym charakterze pisarskiej działalności Junoszy, rysuje on, krótkiemi, jak zwykle u niego, ale pełnemi plastyki życiowej liniami postacie onych ofiar, nad któremi pająki rozpostarły swoje sieci.
„On nie stary, ale siwy jak gołąb; nie chory a przecież skulony, jak gdyby go wielki ciężar bolu przygniatał; nie próżniak, a przecież zawsze biedny; nie pijak, a zatacza się nieraz, tak go własna niedola odurza. Obok niego kroczy kobieta, tak samo złamana i zgnębiona jak on i oboje idą przez życie, niosąc ciężar obowiązków, bez nadziei lepszego jutra, z rezygnacyą, która prawie apatyi się równa. Żyją ze sobą dopiero lat piętnaście, a już mają wszelkie prawo do złotego wesela, bo to piętnaście — pięćdziesięciu się równa.
„Dlaczego?
Na to pytanie daje właśnie powieść wyczerpującą odpowiedź!”
Nie będę opowiadał treści „Pająków,” najpierw dlatego, że jest to zbiór typów tak misternie nakreślonych, sytuacyj tak życiowo odczutych, że w streszczeniu tracą zbyt wiele. Junosza nie poprzestaje na analizie ogólnikowej. U niego każdy, choćby najdrobniejszy rys, ma swoje znaczenie, tak dalece, że bez krzywdy dla realnej prawdy nic nie godzi się uronić. Mam jeszcze i drugi powód usprawiedliwiający moją wstrzemięźliwość. Ostatecznie „Pająki” zyskały sobie poczytność tak szeroką, postacie ich stały się tak popularnemi, że ogół zżył się z niemi. Ci zaś, dla których trzeba wprzódy umrzeć, aby być czytanym, niech sobie zadadzą trud, wzięcia książki do ręki, a przypuszczam, że będą mi wdzięczni, bo przekonają się, że literatura nasza posiada jednak rzeczy godne czytania.
Strona:Ignacy Chrzanowski - Klemens Junosza (Szaniawski).djvu/9
Ta strona została skorygowana.