Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

stanie? w jakie gruzy i wskutek czego się rozpadnie? Zapewne, przyciśnięty do muru, przyznać musi, że się kiedyś ta jego praca rozleci w kawały, powie jakiś ogólnik o znikomości wszystkiego na tym świecie; ale czyż on sam nie uważa tego prawa ruiny za jakąś chimeryczną, nieskończenie odległą konieczność, o której jednak myśleć nie warto?
Ja byłem w położeniu takiego budowniczego. Tak samo, jak on, uważałem za rzecz bezcelową myślenie o początku i końcu wszechrzeczy, — no i nie myślałem.
Absolut, wola, das Unbewusste, dynamizm! Nie rozumiałem dobrze tych wyrazów, co mi jednak nie przeszkadzało wierzyć, że je rozumiem. Zastąpiły mi one dawnego Boga. Teorya witalizmu wytłómaczyła istnienie organizmu, i także zdawało mi się, że ją doskonale rozumiem. Jeżeli wynikały jakieś wątpliwości pod względem rozumienia tych pojęć, odkładałem gruntowne ich zgłębienie na później, na jakiś czas nieoznaczony, odległy, kiedy nadejdzie pora na to. Po co miałem so-