Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

Umierający — to zupełnie inni ludzie. Do nich nie można stosować zwykłych praw logiki i życia. Są to ludzie jakby z innych planet, obdarzeni odrębnymi zmysłami i władzami umysłu. Znieczuleni na jedno, przeczuleni na drugie, inaczej patrzą na cały otaczający ich świat i pojmują go odmiennie. Czy lepiej, czy gorzej — któż osądzi? Życie ma swoje prawa, a śmierć swoje. I w jednym i w drugim razie ulegamy tylko tym prawom, bo wyjść z siebie nie możemy.

28 marca.

Pomimo wielkiego wycieńczenia, każę się co dzień ubierać w szynel i sadzać na fotelu. To mię wysila jeszcze bardziej, — wiem o tem, ale mi się trudno wyrzec tej rozkoszy, że jeszcze siedzę.
Wiem, że nadejdzie dzień, kiedy będę musiał powiedzieć sobie: „Nie powstanę już,“ ale chcę ten dzień okropny odwlec jak najdłużej. Po prostu od zmysłów odchodzę nieraz z przerażenia, że może siadam na tym fotelu po raz ostatni. Na-