Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

Jednakże człowiek, z całym swoim rozumem, jest strasznie marną istotą. Obdarzony zdolnością analizy i wyczuwania wszystkiego, a pozbawiony siły twórczej nawet w dziedzinie abstrakcyi — jest jak Samson, któremu włosy obcięto. Targa się i szarpie, a nic nie może, choć wszystko widzi.
Dobrze, że Stach mój nie czyta tych kartek: nazwałby to, jak zwykle, przelewaniem z pustego w próżne, — czem to i jest rzeczywiście. Szczęśliwy, kto może, raz zgodziwszy się na to, zaprzestać daremnych trudów. Mnie to widać w manię przeszło i innym już nie będę.

31 marca.

Jest coś ciężkiego, nienaturalnego w tej atmosferze, która mię otacza. Zaczęło się to od czasu kiedy Starzecki wyjaśnił Stachowi rzeczywisty stan mej choroby, a on potem i Zosię przygotował do tej wiadomości. Wtedy to po raz pierwszy wkradła się jakaś nienaturalność w nasze stosunki. Graliśmy ciągle komedyę przed so-