znów ma dwójkę z extemporaliów,“ — „panie Józefie, Stefanek znów dziś w kozie siedział,“ — „Jasio ma pałkę z algebry!“ — „Michasiowi oko podbili!“ i t. p
Przezacni chlebodawcy! a tożbym ja gagatkom waszym same piątki, nawet rzymskie, z plusami, podawał, słowo daję, gdybym tylko mógł. Dlaczego nie? — to wszystko zapoznane geniusze te wasze Kazie, Jasie i Michasie. Jabym im od razu promocye do ósmej klasy podawał, bo i cóżby mi to szkodziło? Tylko, niestety, ja profesorem nie jestem, a oni... tacy wymagający! Nic nie zważają, że Kazio ma wrodzony wstręt do łaciny, że Stefanek lubi od czasu do czasu, zresztą rzadko, wesołe psikusy płatać, że Jasiowi nie nauka już w głowie i t. d. — a poza tem to wszystko niezmiernie genialne i doskonałe robaczki.
Co, u dyabła, znów widać mam gorączkę. Głowa rozpalona, oczy pieką. No... co oni mi narobili! co oni mi narobili!
Jak babkę kocham, to dosyć przyjemna rzecz tak sobie niby pochorować odro-