Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

w dodadku tak przepadam za literaturą! Gdyby nie jakiś rozkaz moralny, który mi mówi ciągle: „ucz się i pracuj nad sobą“, wszystkie wolne chwile spędzałbym na czytaniu. Może kiedyś, po latach, będę zdolen dogodzić tej swojej „fantazyi“.
A nikt nawet nie wie, że literatura o mały włos nie została zbogaconą nową znakomitością... w mojej osobie. Ach, Boże! i dobrze, że nikt nie wie: wszystko potrafię znieść, prócz śmieszności. Bo i ja przechodziłem tę ospę autorstwa.
Byłem w ósmej klasie, kiedy napisałem coś pośredniego między poematem, nowelą, szkicem, obrazkiem... jednem słowem coś, czego sam nie potrafiłbym określić. Treści już nie pamiętam dobrze teraz. Pisałem to nocami, w tak ścisłej tajemnicy, jakbym przygotowywał co najmniej zbrodniczy zamiar wysadzenia Europy w powietrze. Po skończeniu, z biciem serca posłałem mój utwór do jakiejś redakcyi. Niestety! zostałem ugodzony śmiertelnie: w „odpowiedziach od redakcyi“ wyczytałem najwyraźniej wydrukowane: „nie rozumiemy, o co szan. panu idzie“.. Był to cios pier-