Rozumiejąc, że będzie towarzyszów bawił,
Niedźwiedź według zwyczaju nic do rzeczy prawił;
Znudzeni temi bajki gdy wszyscy drzymali,
Gniewał się wilk na liszkę, że niedźwiedzia chwali.
Rzekła liszka: Mnie idzie o ochronę skóry,
Niezgrabną ma wymowę, lecz ostre pazury.
Po dwudziestu dekretach, trzynastu remisach,
Czterdziestu kondemnatach, sześciu kompromisach
Zwyciężył Marek Piotra; a że się zbogacił,
Ostatnie trzysta złotych za dekret zapłacił.
Umarł Piotr, umarł Marek, powróciwszy z grodu.
Ten, co przegrał z rozpaczy — ten, co wygrał, z głodu.
Gdy się wszystkie zwierzęta u lwa znajdowały,
Był dyskurs, jaki przymiot w zwierzu doskonały?
Słoń roztropność zachwalał, żubr mienił powagę,
Wielbłądy wstrzemięźliwość, lamparty odwagę,
Niedźwiedź moc znamienitą, koń ozdobną postać,
Wilk staranie przemyślne, jak zdobyczy dostać,
Sarna kształtną subtelność, jeleń piękne rogi,
Ryś odzienie wytworne, zając rącze nogi,
Pies wierność, liszka umysł w fortele obfity,
Baran łagodność, osieł żywot pracowity. —
Rzekł lew, gdy się go wszyscy o zdanie pytali:
Według mnie, ten najlepszy, co się najmniej chwali.
Chmiel się wił koło trzciny, miał jej dopomagać,
Wspierał ją; ale kiedy zbyt się zaczął wzmagać,