Żartował a od śmiechu trzymał się za boki,
Na ślepego kompana patrząc, jednooki.
Nadszedł, co krzywo patrzył: śmiał się; nadszedł stary,
I ten się śmiał, włożywszy na nos okulary.
Przyszedł nakoniec jeden z dobrze patrzających,
Żałował i wyśmianych i wyśmiewających.
Pytał głupi mądrego: Na co rozum zda się? —
Mądry milczał; gdy coraz bardziej naprzykrza się,
Rzekł mu: Na to się przyda według mego zdania,
Żeby nie odpowiadać na głupie pytania.
Niech zważa, z kim ma sprawę, kto chce bydź junakiem.
Jastrząb, że się z niejednym dobrze spotkał ptakiem,
Chciał sokoły wojować; śmiał się sokoł lotny,
Nakoniec z zuchwałości takowej markotny,
Porwał go; a gdy ostre szpony wskróś przebodły,
Rzekł: Daruję cię życiem, boś dla mnie zbyt podły.
Szpecą sławę zwycięztwa mdłe nieprzyjacioły,
Jastrzębie na przepiórki, orły na sokoły.
Miłe złego początki, lecz koniec żałośny.
Nie chciały w jarzmie chodzić woły podczas wiosny,
W jesieni nie woziły zboża do stodoły;
W zimie chleba niestało, zjadł gospodarz woły.
Wilk, chociażto ostrożny, przecię że żarłoczny,
Postrzegł ścierwo, chciał dostać i wpadł w dół poboczny.