My tylko same bujały.
Coś tam w krzaczkach ptaszek mały,
Co go to zowią słowikiem,
Odzywał się smutnym krzykiem;
Ale i ten nieśmiał mruczyć,
Skorośmy zaczęły huczyć. —
Po sercu (jakto mówią) matkę pogłaskało,
Że się tak pięknie udało,
Najbardziej, iż pieszczoszek tak dzielnie wymowny.
Myśląc jednak, iż trzeba dać obrok duchowny,
Rzekła: Choć wasz głos piękny, chociaż lot tak skory,
Uczcie się miłe dziatki! i z tego pokory.
Dobrze to jest, iż cudzą ułomność przebaczem;
Nie każdemu dał pan bóg rodzić się puhaczem.
Potok nagle wezbrany z szumem się zapieniał,
A gdy groblę przerywał, drzewa wykorzeniał,
Zalewał pola:
Wzmogła się rola.
W krótkim czasie,
Kiedy mu wody co raz ubywało,
Z rzeki stał się strużą małą.
I ów, co huczał,
Mruczał
I wymawiał niewdzięczność z siebie sprawnej roli,
Iż go nie żałowała w tak srogiej niedoli —
Prawda, żeś mnie zasilił, kiedym była spiekła,
Rzekła,
Lecz przypadkiem wspomogłeś, rwąc brzegi twą wodą.
Nie jest to dobrodziejstwem, co jest z cudzą szkodą.
Nie złe to jest posłuchać, gdy mówią staruszki.
Szedł Jaś na gruszki,