Każesz nosić człowieka, a siodła nie dałeś. —
Ujrzysz, co chciałeś,
Rzekł Jowisz i natychmiast postawił wielbłąda.
Koń, gdy pogląda —
Oto masz z małą grzywą, rzekł Jowisz, kark wzniosły,
Siodło garb wyniosły,
Piersi, jak chciałeś,
Nogi długie, jakich do chodu żądałeś.
Godzienbyś za zuchwałość, porównany z bydłem,
Zostać straszydłem.
Ale głupstwu wybaczam; lecz na ukaranie
Wielbłąd zostanie. —
Jakoż skoro go ujrzy zdaleka, czy zbliska,
Drży zaraz koń ze strachu, rży, zżyma się, pryska.
Gęsi, iż Rzym uwolniły,
Wielbione były.
A że się to i w nocy i krzyczeniem działo,
Ujęte chwałą
Szły na radę, i stanęło,
Aby zacząć nowe dzieło:
W krzyczeniu się nie szczędzić,
Lisy z lasa wypędzić.
Więc wspaniałe a żwawe
Poszły w nocy i wrzawę
W lesie zrobiły,
Lisy zbudziły.
A te, gdy z jamy wypadły,
Zgryzły gęsi i zjadły.
Wabił strzelec tak dobrze, iż zwodził zwierzęta.
Szły na głos, albo raczej na śmierć niebożęta.