Powadzili się o to, kto z nich lepiej śpiewa.
Koło drzewa,
Widząc, iż się przymyka,
Zdali sąd na ptasznika;
Ten przyjaźni zadatki
Chcąc dać prosił do klatki.
Ale i kos i szczygieł powiedzieli na to:
Lepsza zwada na dworze, niż zgoda za kratą.
Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć
I od niego się dowiedzić,
Co miał i zkąd była ta jego nauka?
Znalazł chłopa nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał;
Oniemiał.
A chłop w śmiech: Moje księgi, rzekł, wszystkie na dworze.
Wół, co orze,
Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,
Pszczoła pilności,
Koń, jak bydź zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na płocie ustawicznie skrzeczy,
Jak lepiej milczeć, niźli gadać nic do rzeczy.
Dosyć się to często zdarza,
Bywa kuglarz nad kuglarza.