Strona:Ignacy Mościcki - Autobiografia (kopia nr. 1a) - Rozdział 02 - 701-074-001-009.pdf/003

Ta strona została przepisana.

Zdobycze powszednieją, apetyty rosną, gra staje się bezwzględniejsza, coraz więcej krzywdy ludzkiej wokoło. I znowu występ nieudały, zawód — cierpienie.
Już jako Prezydent miałem kontakt z lekarzem, który stosował metodę tybetańskiej medycyny, zbudowanej na doświadczeniach kilku tysięcy lat. Mówił mi, że cierpienia psychiczne mają najbardziej szkodliwy wpływ na stan zdrowotny człowieka. Z pośród wielu przykładów, które mi jako dowód przytaczał, przypominam sobie historię z finansistą, zagrożonym poważnie w swoim zdrowiu. Był on właśnie w bardzo dobrym nastroju, albowiem, jak mówił, przy pośrednictwie sprzedaży Państwu prywatnego odcinka kolei, zarobił 300.000 zł., koszta uboczne wynosiły 100.000 zł. Ów lekarz tybetański, domyślając się łatwo, że koszta uboczne to nic innego jak stosowane przekupstwa funkcjonariuszy, wiedział zaraz z kim ma do czynienia. Po zbadaniu pacjenta, oświadczył mu też, że najważniejszą przyczyną groźnego stanu zdrowia, jest jego zajęcie, które wywołuje szkodliwe namiętności. Radził przerwanie tego rodzaju roboty, usunięcie się w zacisze domowe, w przeciwnym bowiem razie, grozi mu bliska katastrofa. Zioła nie są w stanie skompensować działania trucizny, którą pacjent stale w sobie nosi. Chory zbladł z wrażenia, pożegnał lekarza i więcej się nie pokazał. Rozwinięte nadmiernie namiętności przeważyły.
Wywody myślowe owego lekarza umocniły mnie w wypracowanej przeze mnie filozofii życiowej. Zatym nie tylko o zwiększenie szczęścia osobistego tu chodzi, lecz również o zachowanie zdrowia.
Człowiek, który wszelkie piękno w sobie nosi, nie naraża się ani bliższemu, ani dalszemu otoczeniu. Przeciwnie nawet, wszędzie spotyka dowody sympatii i daje mu to pogodę życia i spokój wewnętrzny. Największe jednak wyczuwa zadowolenie, gdy jest przeświadczony, iż może żywić