Strona:Ignacy Radliński - Apokryfy judaistyczno-chrześcijańskie.djvu/190

Ta strona została przepisana.

treści, by mogły przedstawić obraz wierny życia pierwszych ludzi, jednakże dowiedzieliśmy się nakoniec, skąd wypływa zawziętość szatanów do rodzaju ludzkiego i jaka była przyczyna wypędzenia aniołów, którzy się stali szatanami, z przybytku ich twórcy, Jehowy. Jak widzimy, przyczyna ta była bardzo prosta: nie chcieli schylać czoła przed pierwszym człowiekiem, wychodząc z zasady pierwszeństwa w pochodzeniu.
Ich ten upór straszne wywarł wpływy na losy wszechświata i stworzeń na ziemi. Zmienił całkowicie postać rzeczy, plan przyszłości odmienił, wywrócił, uniemożebnił.
Przed człowiekiem zapowiadał się szczęśliwy los i istnienie rozkoszne i wieczne. Jaka była postać pierwej niż człowiek stworzonych aniołów — nie wiemy. Milczą o tem nasze źródła tych wiadomości. Ale Jehowa, stwarzając człowieka na obraz i podobieństwo swoje, chyba chciał mu zapewnić świetniejszą, niż poprzednim tworom, przyszłość. Dowodzi tego zamilczenie o postaci aniołów, a położony nacisk na postać człowieka. Dowodzi tego urządzanie dla niego specjalnego przybytku — raju i wprowadzenie do tego raju jego uroczyste. Nakoniec — dowodzi tego ów nakazany przez Jehowę akt składania mu hołdów przez aniołów.
Szatan nie posłuchał, pomimo ostrzeżeń, rozkazów swego stwórcy. Nie złożył, ufając w swe starszeństwo i czcząc jego prawa, hołdu człowiekowi. Został więc sromotnie wypędzony z górnych przybytków Jehowy, pozbawiony chwały, skazany na cierpienia. Znienawidził więc człowieka i postanowił zemścić się nad nim. Jakżeż inaczej mógł się zemścić, jak ściągając i jego z raju, jak i jego pozbawiając chwały, rozkoszy życia, istnienia ciągłego.
Ale cóż, mszcząc się bezpośrednio nad Adamem, zmuszając jego stwórcę do wypędzenia go, jak i jego poprzednio samego, z przed oblicza swego, szatan zemścił się pośrednio i nad samym Jehową. Zepsuł mu bowiem poprzednie jego plany co do człowieka, przymusił go ulubiony swój twór, swój obraz i podobieństwo, skarać i to na razie skarać tak srogo, by następnie samemu pożałować tej swej srogości, by ją naprawiać w bardziej jeszcze