Strona:Iliada.djvu/081

Ta strona została przepisana.

iusz daie, nieoznaczone. Więcéy zyſkał ięzyk francuzki na Ziemiańſtwie Wirgiliusza przez Delilla; więcéy się zbogacił ięzyk Polſki, świątynią Wenery Monteſkiusza przez Józefa Szymanowſkiego; niżeli przez tyle dzieł innych, których pisarze, pogardzaiący może tego gatunku pracą, oryginalnych autorów sławy szukali. Ale ile dobry tłumacz zasługuie się i autorowi, którego przelewa, i narodowi, któremu obce dzieło w oyczyſtym iezyku wyftawia; tyle zły tłumacz, pod obiema temi względami, nagany ieſt godzien: bo i autora pokrzywdza i naród zawodzi. On zimném i niezgrabném swém piórem, psuie wszyſtkie piękności oryginału, gasi cały blaſk dowcipu autora, odbiera mu uymuiącą harmoniią ſtylu: a tak dzieło boſkie, poziomém dziełem uczyniwszy, u ludzi nieznaiących oryginału, daie o nim naygorsze wyobrażenie.
Nie przyftoi tłumaczowi mówić o prawidłach tłumaczenia. Mógłby ie tyle rozciągać, ile się podług nich zachował: mógłby miarę sposobności swoiéy, kłaśdź za granicę sztuki. Praca iego dowodzić powinna, czy ie znał, czy ie wykonać potrafił. Przebieżmy znacznieysze tłumaczenia Homera, w różnych wiekach i ięzykach.
Rzymscy pisarze więcéy się zatrudniali naśladowaniem, niż tłumaczeniem autorów Greckich.