Strona:Iliada.djvu/154

Ta strona została przepisana.

Tak liczbę Troian Greckie przewyższają głowy:        141
Ale za to lud maią wielki posiłkowy,
Ten mi w zamysłach moich zastępuje drogę,
Że dotąd Troi dobyć osiadłéy nie mogę.
Już dziewiąty rok widzi nasze tu obozy,
Zbutwiały nam okręty, przegniły powrozy:
A żony nasze w domach iękami dni znaczą,
A dzieci, wyglądaiąc oyców, rzewnie płaczą,
Nas zaś niedokonana dotąd gnębi praca.
Posłuchaycie, co powiem: niech każdy powraca,
Już czas do ukochanéy oyczyzny pośpieszyć.
Gdy zwycięztwem nad Troią trudno się ucieszyć.„
Rzekł, i nieświadom rady pociągnął lud cały:
Wzrusza się zgromadzenie, iako wzdęte wały,
Kiedy z chmury gniewnego Jowisza wyleci
Not z Eurem, i na morzu nawałnicę wznieci.
Albo iak się wydaią żyznorodne niwy,
Kiedy na nie gwałtownie natrze wiatr burzliwy,
I gniotąc z góry kłosy, do ziemi nagina;
Tak całe zgromadzenie zrywać się poczyna,
I z żołnierskim pośpiesza na okręty wrzaskiem:
Od nóg wzruszonym niebo zaciemnia się piaskiem.
Zachęcaią się, ciągną do wód swoie nawy,
Oczyszczaią przekopy do morskiéy wyprawy:[1]
Już tragi z pod naw biorą,[2] a niezgodne głosy,
Odjeżdżaiących mężów idą pod niebiosy.

  1. Przekopy, albo kanały, któremi okręty z morza na ląd wyciągniono.
  2. Podpory, na których oparte ſtały na lądzie okręty.