Strona:Iliada.djvu/161

Ta strona została przepisana.

Smok straszny, który zaraz na drzewo się wspina,        309
Gdzie się ptasząt na wierzchu wylęgła rodzina:
Ośmioro było w liściu zagnieżdżonych skrycie,
A dziewiąta maciora, co im dała życie.
Tam on wlazłszy pisklęta skwierczące pożera:
Matka smutne nad dziećmi żale rozpościera,
Wtém ią, próżny niosącą ratunek, za skrzydło
Pochwyciwszy, okrutne pożarło straszydło.
Gdy tak strawił smok dzieci i nędzną maciorę,
Rzecz cudowna w tę samę zdarzyła się porę:
Bo Saturnid, z którego wyszedł przeznaczenia,
Natychmiast w kamień smoka strasznego zamienia.[1]
Na to nas wszystkich wielkie podziwienie bierze:
Pomniycie, wszak to było przy saméy ofierze.
Zaraz Kalchas wykłada przeznaczenia wieczne:
Czemużeście zamilkły Achiwy waleczne?
Ten znak pewny Jowisza opatrzność nam dała,
Nierychły iego skutek, ale wielka chwała.
Jako ten smok ośm drobnych pisklątek zadławił,
I z niemi wraz dziewiątą ich maciorę strawił:
Tak walczyć przez lat dziewięć dla nas wyrok stoi,
A dziesiątego roku dobędziemy Troi.
Tak on wróżył: co teraz wnet się uskuteczni.
Bądźcie więc w przedsięwzięciu Achiwi stateczni,
Póki miasta Pryama nie weźmiem zdobyczą.„
Skończył mądry Ulisses, Greckie woyska krzyczą:

  1. Podobna do wiary, iż w tém mieyscu był głaz maiący poſtać węża, co do powieści o tém widziadle ſtało się powodem.