Sztucznie Homer na scenę swego bohatyra wyprowadza, a tak w saméy nieczynności większym go od wszyſtkich bohaterów wydaie: ogłasza go częſto i wzbudza pragnienie, aby się pokazał.
W boskich ręku Egidę nieśmiertelną trzyma;
Sto złotych franzli wisi:
Egida tarcza z frenzlami złotemi i ruszaiącemi się: co blaſk iéy bardziéy rażący czyniło.
Każda w swoim szacunku stu wołom się równa.
Dawni cenę rzeczy podług bydła, a z początku podług wołów oznaczali.
Jak gdy na górze zjadły ogień las pożera.
W tém mieyscu idą ciągle po sobie porównania, a każde swoię ma piękność: zdaie się, że dowcip Homera wylewa się, iak się wylewały woyſka Greckie na brzeg Troiańſki. Porównanie much może się wydawać podłe, iako też i to, że Homer porównawszy Agamemnona z Jowiszem, Neptunem i Marsem, równa go potém do buhaia. Ale trzeba wiedzieć, że w owym wieku kochającym proſtotę, wszyſtko co należało do życia wieyſkiego, miało swóy szacunek, Buhaia bardzo poważano i w Egipcie oddawano mu cześć, iako hołd wdzięczności.
Jak na Azyyskiéy łące, gdzie Kaistru wody.
Pole Azyyſkie w Lydyi przy Kaiſtrze, zapewne od iakiego dawnego bohatyra Azyusza tak nazwane.