Strona:Iliada.djvu/209

Ta strona została przepisana.

My spokojnie uprawiać będziem nasz grunt żyzny,        257
Achiwi zaś popłyną do swoiéy oyczyzny.„
Zląkł się i zadrżał starzec, słysząc wyraz taki:
Zaraz do wozu każe zaprzęgać rumaki.
Zaprzężono: siadł Pryam, wziął w rękę leyc świetny,
Przy nim się obok mieści Antenor ślachetny.
Jadą przez bramę Sceyską: a gdy było blisko,
I Troiańskich i Greckich mężów stanowisko,
Starce, wpośród woysk obu, na polu szerokiém,
Z wozu wysiadłszy, pieszo wolnym idą krokiem:
Wstał Atryd, wstał Ulisses, wodze ludów możni.
Szanowni się ofiara zaprzątają woźni,
Stawią rękoymie, stwierdzić maiące ugodę,
Mieszają wino, wodzom do rąk leią wodę.
A król mężów tasaka natychmiast dobywa,
Który mu się przy pochwach pałasza ukrywa,
I zrzyna nim sierć owcom wyrosłą na głowie.
Rozebrali ią Greków i Troian wodzowie.[1]
Natenczas Agamemnon ręce wzniosłszy obie,
W takim do wielkich bogów modli się sposobie:
„Jowiszu! rozwodzący moc z Jdy szeroko,
Wielki i straszny boże! słońce! świata oko,
Przed którego obliczem nic nie iest taiemne;
Ty ziemio, i wy rzeki i mocy podziemne,
Srogą krzywoprzysiężcom gotuiące karę;
Bądźcie świadki tych umów i stwierdźcie ich wiarę.

  1. Mieszanie Greckiego i Troiańſkiego wina, czynione było dla znaku zgody: podzielenie sierci znaczyło, iż wszyscy są uczeſtnikami oſiary, i że prze-ſtępca umowy ściągnie na głowę swoię nieba przeklęſtwo.