Strona:Iliada.djvu/225

Ta strona została przepisana.
W. 217.

Spuścił oczy i berło trzymał niewzruszony.

Obraz mówcy, który się zaſtanawia, nim mówić zacznie, i nieiakie w sobie pomieszanie czuie, godzien uwagi. Nauczaią Retorowie, aby mówca przy rozpoczęciu okazywał się pomieszanym, dla zjednania sobie przychylności słuchacza, Nie trzeba tego tworzyć prawidła: sama w nas natura uczucie to wznieca. Dobrzy mówcy zawsze się słuchacza obawiali. Świadczy to o sobie Cycero: młodość tylko lub zbytnie w swoich talentach zaufanie, śmiały ton przybiera.

W. 221.

Ale gdy głos wypuścił z piersi mocno brzmiących,
I słowa nakształt śniegów w zimie spadaiących.

Pliniiusz młodszy takiéy sobie życzył wymowy. „Gdyby mi dano do wyboru; téy wymowie podobnéy do zimowych śniegów, to ieſt, pełnéy, ciągłéy, obfitéy, nareszcie niebieſkiéy i boſkiéy, dałbym piérwszeńſtwo. Ep: I. 20.

W. 241.

Tak mówiła, a oni iuż w Lacedemonie
Pochowani, w rodzińskiéy ziemi słodkiém łonie.

Kaſtor i Pollux zginęli w bitwie przeciw Afareia synom, Jdzie i Linceiowi.

W. 271.

I zrzyna nim sierć owcom wyrosłą na głowie.
Rozebrali ią Greków i Troian wodzowie.

Mieszanie Greckiego i Troiańſkiego wina, czynione było dla znaku zgody: podzielenie sierci znaczyło, iż wszyscy są uczeſtnikami oſiary, i że prze-