Strona:Iliada.djvu/245

Ta strona została przepisana.

Wiem, że w roztropne rady, twoie myśli płodne,        361
Wiem, że twoie uczucia z moiemi są zgodne.
Niechże słowo zbyt prędkie nie wzbudza niechęci,
Niech ie bogi na zawsze wygładzą z pamięci.„
Tych zostawia, obiega daléy lud orężny,
I przychodzi do miejsca, gdzie był Tydyd mężny:
Stoi rycerz w pośrodku swych wozów i koni,
Przy nim Stenel, od młodu spólnik iego broni.
Ich także Agamemnon gniewny upomina,
I w takie rzecze słowa do Tydeia syna.
„Wielkiego oyca plemię, i ciebie strach ima?[1]
I ty patrzysz na pole błędnemi oczyma?
Niezwykła Tydeiowi, by kiedy się wzdrygał,
W męztwie,w sztuce walczenia, nayśmielszych wyścigał:
Jam nie widział, świadkowie dzieł iego tak głoszą,
Którzy nad bohatyrów wszystkich go przenoszą.
W owym on czasie, kiedy zbierali lud zbroyny,
Z Polinikiem walecznym do Tebańskiéy woyny,[2]
Przyszedł, iak gość do Micen, i na bogi żebrał,
By od nas pomoc w mężnem rycerstwie odebrał.
Myśmy im chcieli silne przystawić orszaki,
Ale nas Jowisz wstrzymał opacznemi znaki.
Poszli bohatyrowie: będąc na przestrzeni
Azopu, co się wieczną murawą zieleni,
Zgodném ślą do Teb zdaniem Tydeia za posła:[3]
Nie zlękła się wyprawy téy dusza wyniosła.

  1. Mowa ta dla długości swoiéy nie może bydź od nagany wyięta. Nie samych tylko ſtarców wielomownemi Homer wyſtawia: widać z jego dzieł, źe sam lubił opowiadać. Wielomowność była Greków pospolitą wadą. Każdy to poſtrzeże w ich tragicznych autorach.
  2. Piérwsza woyna Tebańſka zdarzyła się na lat dwadzieścia siedem przed woyną Troiańſką. Zatém Agamemnon mógł widzieć Tydeia i Polinika. gdy przybyli do Micen, prosząc o posiłki przeciw Eteoklowi.
  3. Dawni wprzód, nim do nieprzyiacielſkich kroków przyſtąpili, wysyłali posłów, domagaiąc się o sprawiedliwość. Tak przed wypowiedzeniem woyny, Ulisses i Menelay do Troi byli wysłani.