Strona:Iliada.djvu/290

Ta strona została przepisana.

Po zatrzymane konie w ten kray się przypławił,        647
Laomedona miasto w perzynie zostawił.
W tobie zaś gnuśne serce, giną męże twoi,
I żadnéy nie masz z ciebie pomocy dla Troi.
Próżnoś z Licyi przybył: bądź wreście mąż dzielny,
Odwiedzisz bramy piekla, wziąwszy raz śmiertelny.„
Sarpedon rzecze na to: „Dumny Tlepolemie,
Słusznie Herkul Troiańskie niegdy zniszczył ziemie:
Wina Laomedona godna była kary,
Bo zelżył bohatyra, nie dotrzymał wiary,[1]
I chytrze mu odmówił przyrzeczonych koni.
Ciebie zaś nic od śmierci dzisiay nie zasłoni,
Zgubę ci zapowiadam: ia chwałę mam w zysku.
A ty się uyrzysz w czarném Plutona siedlisku.„
Skończył: wraz dzidę rzucił Tlepolem zaiadły,
Razem z rąk bohatyrów pociski wypadły:
Zgubnym ciosem Sarpedon trafił w środek garła.
Przebił na wylot, iemu śmirć: oczy zawarła.
Sam ranion w biodro, ciało grot do kości wierci,
Ale oyciec odwrócił smutne cienie śmierci.
Unoszą przyiaciele z boiu Sarpedona,
Wlecze się dzida, w ciele głęboko utkwiona,
I ostre bóle sprawia: ledwie sobą włada.
Lecz wyiąć pocisk, na myśl nikomu nie pada.
Na wóz sadzaią króla: tém zaięci cali,
Aby z niebezpieczeństwa czémprędzéy wyrwali.

  1. Herkules ocalił Hezyonę, córkę Laomedona, zabiwszy potwór morſki, któremu wyſtawiona była na pożarcie.