Strona:Iliada.djvu/326

Ta strona została przepisana.

I złóż ią na kolanach błękitnéy bogini:        283
A razem ślub uczynisz, zabić w jéy świątyni,
Dwanaście rocznych cielic i iarzmem nietkniętych:
Jeśli się zlitowawszy murów Troi świętych,
I żon i drobnych dzieci i słabych mieszkańców,
Oddali Dyomeda od Troiańskich szańców:[1]
On wszędzie postrach szerzy, on biie bez przerwy.
Spiesz, matko, do świętego kościoła Minerwy,
Ja tymczasem Parysa wezwać w pole idę,
Jeśli brata usłucha, pozna swą ohydę.
Oby zaraz pożarła ziemia tego zbrodnia!
Na klęski Troi wyszła ta zgubna pochodnia,
Na Pryama i synów iego zatracenie.
Gdyby go dzisiay czarne ogarnęły cienie,
Zapomniałbym cierpianych nieszczęść przez czas długi.„
Poszta matka do domu, rozesłała sługi,
Aby nayszanownieysze zwołały matrony.
Sama idzie do mieysca, w którem iéy zasłony,
Kadzidłem obsypane, miały zachowanie,[2]
Robót niewiast Sydońskich szacowne zebranie.
Parys ie wywiózł z tego bogatego miasta,
Gdy z Grecyi powracał, a przy nim niewiasta,
Sławna urodą, boska płynęła Helena.
Z tych iednę różnofarbną, któréy pierwsza cena,
Świecącą, na kształt gwiazdy, z pośród innych bierze,
I niesie dla błękitnéy Pallady w ofierze.

  1. Hektor powtarza w części słowa Helena, ale walecznieyszy od brata, zimnieyszym mówi tonem, o męſtwie i dziełach Dyomeda.
  2. Musiałyto bydź bardzo drogie sprzęty, gdy tak ſtarownie zachowywane były.