Strona:Iliada.djvu/386

Ta strona została przepisana.

On bierze nową strzałę, na łuku nakłada,        335
Już krzywy obwód spina, gdy Hektor przypada,
I, gdzie się piersi łączą z szyią, wali głazem:
Na dwoie pękła żyła pod ogromnym razem:
Od ciosu okrutnego zdrętwiała mu ręka,
Puszcza łuk, sam się chwieiąc, na ziemię przyklęka.
Ale w niebezpieczeństwie gdy brata postrzega,
Aiax syn Telamona, z pomocą przybiega,
I zasłania go swoim puklerzem niezmiernym.
Wtedy zacny Alastor z Mecysteiem wiernym,
Nayukochańsi Teukra towarzysze młodzi,
Straszliwie ięczącego ponieśli do łodzi.
Znowu Saturnid serca Troianom dodaie;
Natychmiast aż do rowu odparli Danaie.
Hektor na czele swoich, śmiałym stąpa krokiem,
Naokoło rzucaiąc zapaloném okiem.
A iako, gdy pies żwawy lwa ściga, lub dzika,
Wszystkie zważa obroty swego przeciwnika,
Skąd łatwiéy pochwycony bydź może zwierz srogi,
Czyli go za bok urwać, czyli też za nogi;
Tak Hektor ściga Greki, trupy ziemię kryie,
I z pierzchaiących szyków ostatniego biie.
Kiedy iuż za okopy przeszli i za rowy,
Lecz, pod orężem Troian, wielu dało głowy,
Staią, zachęcaią się, ręce w górę wznoszą,
I bogów nieśmiertelnych o ratunek proszą.