Strona:Iliada2.djvu/053

Ta strona została przepisana.

Wszystkie myśli Hektora, do skutku przywodził.        101
Oby się tylko mężny Pelid ułagodził,
Byle z serca gniew złożył, insza postać nasza.
Więcéy on sam drżeć będzie, niźli nas przestrasza.
Idę chętnie za tobą, niech wstaną i drudzy,
Dyomed i Ulisses, godni Marsa słudzy,
I prędki Oileid i Meges waleczny.
Jakby ten bieg uczynił dla nas pożyteczny,
Coby się do stanowisk odległych potrudził,
I tam Jdomeneia z Aiaxem obudził:
Choć szanuię i kocham bardzo Menelaia;
Otwartość iednak moia tego nie zataia,
Choćbyś się nią obraził, nie mogę pochwalić,
Że śpi i ciężar cały na ciebie chce zwalić.
On biegać, on powinien mieć otwarte oczy,
Prosić wszystkich, zachęcać, gdy nas wyrok tłoczy.
„W innym razie, król rzecze, iabym sam wyciągał,
Byś mu bodźców przydawał, do prac go zaprzągał;
Bo często się opuszcza: nie żeby w nim ganić
Gnuśność, albo niezdatność rycerstwu hetmanić;
Ale czcząc władzę, którą lud Grecki mię zdobi,
Bez wyraźnych rozkazów nigdy nic nie zrobi:
Dziś mą czuyność uprzedził i wstać się nie lenił:
Posłałem go po wodzów, którycheś wymienił.
Nie traćmy więcéy czasu, gdy do straży zaydziem,
Zapewne ich tam wszystkich zgromadzonych znaydziem.„