Strona:Iliada2.djvu/058

Ta strona została przepisana.

 
„Tydydzie! wieczne w sercu mam dla ciebie długi:        231
Za towarzysza sobie tak ważnéy usługi,
Wybierz naymężnieyszego, z tylu mężnych rzędu.
Lecz proszę, nie miéy tutay niewczesnego względu.
Na krew, na stopień władzy i na dostoieństwo:
Kto lepszy, nie kto wyższy, niech ten ma piérwszeństwo.„
Mówił trwożny, by nie czcił stopnia w jego bracie.[1]
„Gdy wybór towarzysza przy mnie zostawiacie,
Z którym tak niebezpieczną mam odprawić drogę,
Rzekł Tydyd, iakże minąć Ulissesa mogę?
W naywiększych on trudnościach swoiem sercem włada,
Nic go nigdy nie zmiesza, kocha go Pallada,
Przezorną roztropnością iego prowadzeni,
Potrafim wyyśdź, bez szwanku, i z samych płomieni.„
A na to mu Ulisses rzekł niespracowany:
„Przyiacielu! oszczędzay pochwał i nagany.
Mówisz wśród ludzi, którzy sądzić nas umieią.
Już zbliżą się Jutrzenka, iuż gwiazdy blednieią:
Dwie części nocy uszło, a cień się przesila,
I sprzyiaiąca dla nas nie długa iest chwila.„
Zaraz się uzbraiaią: Trazymed waleczny,
Daie Dyomedowi swóy miecz obosieczny,
Własny zostawił, śpiesząc za Nestora znakiem.[2]
Piersi mu tarczą, głowę swym okrył szyszakiem,
Prosty rzemień, bez ozdób, czub hełmu nie ieży:
Taka przyłbica żywéy przystoi młodzieży.

  1. Z całéy Jliady widać nayżywsze przywiązanie Agamemnona do swego brata. Troſkliwość atoli iego w tém mieyscu, nie tylko z miłości braterſkiéy wynika, ale że chciał, aby w tak niebezpiecznéy wyprawie, nayprzezornieyszy z wodzów Dyomedowi towarzyszył. Wreście ſkutek téy woyny zawisł w wielkiéy części od zachowania życia Menelaia.
  2. Wodzowie ci, śpiesząc na radę, nie mieli czasu uzbroić się: pożyczaią więc i broni i zbroi od Meryona i Trazymeda, dwóch naczelników ſtraży. Dyomed miał zbroię na sobie: ta iednak,któréy pożyczył od Trazymeda, zdatnieysza była do nocnéy wyprawy.