Strona:Iliada2.djvu/060

Ta strona została przepisana.

Tak chciéy wspomagać syna, iakeś oyca wsparła:        283
Gdy przy Azopie, Grecka broń się rozpostarła,
Tydeia woysko do Teb wybrało za posła.
Mowa iego Kadmeiom słodki pokóy niosła.
Lecz z twéy łaski, gdy ludu wolą wytłumaczył,
Niepoiętemi dziwy swóy powrót oznaczył,
Niechże i ia pomocną mam twoię prawicę:
Poświęcę ci w ofierze roczną iałowicę,
Jeszcze iarzmem nietkniętą: nadto w kruszec drogi
Swieżo wyrastaiące obwiodę iéy rogi.„
Niedaremnie wezwali Minerwy pomocy.
Jak srogie lwy, pokryte czarnym cieniem nocy,
Idą przez krwi strumienie, dwa waleczne męże,
Przez rzeź, przez trupów stosy i mnogie oręże.
I Hektor sobie pracy nie umiał oszczędzać.
Nie dał na spaniu nocy Troianom przepędzać;
Lecz piérwszych zgromadziwszy rycerzów do rady,
Wynurzył im głębokie swéy głowy układy.
„Kto mi wykonać gotów, co myśl moia poda?
Za tę przysługę wielka czeka go nagroda;
Prócz chwały, którą ściągnie na niego czyn taki,
Wóz mu dam naypięknieyszy, naylepsze rumaki,
Jakie maią w obozie swym nieprzyiaciele.
Ale tego wyciągam po nim, aby śmiele
Poszedł do floty Greckiéy: tam się mu pokaże,
Czyli, iak dotąd, pilne odprawuią straże;