Strona:Iliada2.djvu/072

Ta strona została przepisana.

UWAGI
NAD
XIĘGĄ X.
JLIADY.




W. 3.

Sam Atryd, co powszechny trzymał rząd nad Greki,
Tysiączne ważąc myśli, nie zamknął powieki.
Gdy na obóz Troiański rzuci oczy drżące,
Trwożą go zapalonych płomieni tysiące.
Przeraża głos trąb, fletni, i mężów wołanie.
Lecz patrząc, w jakim flota, w jakim woysko stanie,
Targa włosy z rozpaczy, władcy gromu wzywa,
A ięk po ięku z piersi gwałtem się wyrywa.

Obraz podobnéy nocy, czytamy w Dzieiach rocznych Tacyta, w Xiędze piérwszéy w Rozdziale 65. Kładziemy go, iak ieſt wydany w tłumaczeniu Naruszewicza: „Noc z obu ſtron z różnych miar niespokoyna: u barbarzyńców biesiaduiących radosne pienia, okropne wrzaski, które się ciągnąc po padołach i odzownych puszczach, powietrze głuszyły. U Rzymian ledwo tleiące ognie, przerywane głosy: żolnierſtwo częścią leżało u szańców, częścią się po namiotach tłukło, do bezsennych, iż do czuiących podobnieysze. Samego wodza ſtrwożyło we śnie srogie widzenie.„

W. 67.

Każdego nazywaiąc po oycu i rodzie.

Z tego mieysca pokazuie się, że to był sposób uczczenia kogo, nazywaiąc go po imieniu oyca i dziada. Usprawiedliwić zatém należy Homera, że częſto podobnym sposobem swoich bohatyrów nazywa.