Strona:Iliada2.djvu/099

Ta strona została przepisana.

Mąż ten, wpośród woysk obu, sam wszystkim wystarczy: {wiersz|569}}
Z śmiałych rak lecą groty: iedne więzną w tarczy,
Drugie nie doydą ciała, i w ziemię się wbiią,
Ani się krwi, tak chciwie żądanéy, napiią.
Obaczywszy Eurypil, Ewemona plemie,
Że Aiaxa przywala gęstych grotów brzemie.
Bieży na wsparcie, z krwawą dzidą się uwiia:
Zaraz Apizaona mężnego zabiia.
Do wnętrzności przeszedłszy, grot we krwi się poi.
Wyskakuie zwycięzca, dla odarcia zbroi;
Lecz wtenczas, gdy się pyszną zdobyczą obcięża,
Parys przeciwko niemu krzywy łuk natęża:
W biodro utrafia strzała, cierpi rycerz wiele.
Złamana trzcina ostrze zostawiła w ciele.
Więc, by śmierci uniknął, ku swoim uchodzi,
Wielkim głosem wołaiąc do Achayskiéy młodzi:
„Przyiaciele! wodzowie! zwróćcie mężnie czoła,
Aiax obskoczon, śmierci wydrzeć się nie zdoła.
Zewsząd go nieprzyiaciel obsypuie strzały:
I wątpię, żeby dzisiay z pola wyszedł cały.
Zachowaycież od zguby Telamona syna.„
Temi ich słowy ranny rycerz upomina.
Wraz naprzeciw Aiaxa silne roty idą,
Z tarczą, z ramion spuszczoną, z podniesioną dzidą:
Zginąć dla bohatyra w sercach zapał rączy.
Wtém się Aiax przybliża i z niemi się łączy.