Aby zwalić ze szczętem Greków mur wysoki, 23
Razem nań wypuścili te wszystkie potoki.
Apollo przez dni dziewięć zwrócił ich koryta:
Tymczasem z niebios woda lała się obfita,
Jowisz ią spuścił, aby prędzéy mur ten wzruszył,
Neptun troyzębem dęby i skały pokruszył,
Na których gmach oparły Achayskie narody,
Sam prowadząc gwałtowne przeciw niemu wody.
Potém brzeg Hellespontu obszerny wygładził,
Nanowo go piaskami wkoło oprowadził.
Gdy iuż wszystko ze szczętem zniosło ramie boże,
Znowu rzeki wrócone, każda w swoie łoże,
Którém dawniéy do morza zwykły były płynąć.
Tak miał ten gmach przez Feba i Neptuna zginąć.[1]
Wtedy przy murze z strasznym krzykiem lud się rzeże,
Od silnych grotów trzeszczą w swych spoieniach wieże.
Okrutny bicz Jowisza poczuwszy nad głowy,
Za okopy się Grecy chronią i za rowy,
Lękaiąc się gromiącéy Hektora prawicy,
Który naksztalt gwałtownéy idzie nawałnicy.
Jako lew, lub odyniec, gdy nań śmiałym krokiem,
Nastąpią psy i męże, krwawym błyska wzrokiem,
Oni sie dzielą w czworgran, tak zewsząd na zwierza
Brzemię silnych pocisków, mnóztwo rąk wymierza,
Lecz mężnego w nim serca podły strach nie zmiesza,
Nie cofa się, i zgubę męztwo mu przyśpiesza.[2]
- ↑ Co wylew wody z gór zrobił, to Poeta rymotworſkim sposobem Neptunowi przyznaie. Że zaś i Apollina współniszcieycielem tych okopów czyni, może dla téy przyczyny, iż on należał do wyſtawienia murów Troi, a zatém nie chciał, aby dzieło Greckie trwalsze było od iego roboty.
- ↑
Ut fera, quæ densa venantum sæpta corona,
Contra tela furit seseque haud nescia morti
Injicit et saltu supra venabula fertur:
Haud aliter juvenis medios, moriturus, in hostis
Inruit et qua tela videt densissima tendit.
„Jak lew myśliwców liczném kołem otoczony,
„Sroży się na oszczepy: zna, że śmierci bliski,
„Więc śmiało na grożące rzuca się pociski;
„Tak na śmierć odważony młodzian, w pośród rzeszy,
„I gdzie naygęstsze biią oszczepy, tam śpieszy.