Strona:Iliada2.djvu/151

Ta strona została przepisana.

Naypiérwey iego skutek okazał się w tobie,        153
Godny Pryama synu, mężny Deifobie.
Już się rycerz nadzieią zwycięztwa nadyma,
Bieży naprzód, a puklerz wystawiony trzyma.
Zaraz Meryon śmiały na niego poskoczył,
Rzucił pocisk, od celu bynaymniéy nie zboczył:
Ale znalazłszy odpór, dzida się złamała,
Zdala zręczny Deifob miał puklerz od ciała,
Bo pocisk przeciwnika nabawiał go strachu.
Meryon zaś, z próżnego zasmucon zamachu,
Cofnął się, ale w gniewie ledwie się posiadał,
Że nie zmiótł przeciwnika, a dzidy postradał.
Więc bieży do namiotu, gdzie miał mnóstwo broni,
Dla uzbroienia lepszym pociskiem swéy dłoni,
Tym czasem trwała walka, grzmi wrzaskiem powietrze,
Wtedy się Teucer młody z śmiałym Jmbrym zetrze:
Był on Mentora synem, bogatego w konie,
A w Pedeiu zamieszkał przy kochanéy żonie.
Lewą Pryama córkę miał Medezykastę:
Na odgłos woyny, śliczną porzucił niewiastę,
Przyszedł walczyć, wsławiał się przez rycerskie czyny,
I Pryam tak go kochał, iako swoie syny.
Pod uchem pchnął go Teucer, Telamona plemię,
A gdy dzidę wyciągał, rycerz padł na ziemię.
Jak na wierzchołku góry iesion okazały,
Którego niebios pyszne gałęzie sięgały,