„Ty! co lada pomyślność na dumę cię wsadza, 439
Czyliż trzech śmierć, iednego śmierci nie nagradza?
O! biedny Troiańczyku! chlubą dmiesz daremną,
Zbliż się, ieśliś bohatyr, i spotkay się ze mną.
Doświadczysz, iakie we mnie Jowisza iest plemię:
Minos mądry, syn iego, rządził Krety ziemię.
W Deukalionie czysta Minosa krew płynie,
Ja zaś syn iego, Kretów panuię krainie:
Przybyłem tu, a ze mną towarzysze moi,
Niosąc zgubę dla ciebie, Pryama i Troi.„
To rzekł: a myśl wątpliwa była w Deifobie,
Czy kogo z Troian przyzwać ma na pomoc sobie,
Czyli też własną silą, spotkać się z nim śmiało:
Lecz wezwać Eneasza, bezpieczniéy się zdało.
Znalazł go w tyle woyska: nie bił on się wcale,
I słuszne miał bohatyr do Pryama żale:[1]
Bo chociaż piérwsze w boiu przechodził rycerze,
Atoli usług iego nie szacował szczerze.
„Eneaszu! zawołał, wodzu naszéy młodzi,
Jeśli cię los twoiego krewnego obchodzi;
Pódź ze mną, day ratunek mężowi twéy siostry.
Jdomeney w Alkacie utopił raz ostry,
Zginął; niechże choć Grecy zwłok iego nie biorą!
On twą młodość wychował, on był twą podporą.„
Rzekł; a wyraz ten przebił serce Eneasza;
Idzie, oręż go wodza Krety nie zastrasza:
- ↑ Eneasz odebrał wyrok, że przyydzie czas, kiedy będzie panował w Troi: stąd niechęć Pryama ku niemu, a z téy niechęci oziębłość Eneasza w pełnieniu obowiązków bohatyra.