Strona:Iliada2.djvu/166

Ta strona została przepisana.

Chciwy łupu zwycięzca szybkim przybiegł skokiem,        543
Pilném na wszystkie strony poglądaiąc okiem,
Już ciągnął zbroię, kiedy Troiańskie dziryty,
Zewsząd biią gwałtownie w puklerz miedzią kryty.
Żadnego przecież, ostrze ciała nie przewierci,
Bo Neptun Antylocha zasłania od śmierci.
Nigdy on się nie chronił, ustawnie nacierał,
Piérwszy między Troiańskie roty się przedzierał,
Nie spoczywał mu dziryt: lub go zdala ciska,
Lub na nieprzyiaciela następuie zbliska.
Gdy tak Marsem zaięty syn śmiały Nestora,
Adamasowi dobra zdała się bydź pora,
Pchnąć go zabóyczą dzidą: pewnieby go zabił,
Lecz Neptun czuwał nad nim, i pocisk osłabił.
Na dwie się sztuki dzida złamała zaiadła,
Część utkwiła w puklerzu, część na ziemię padła.
Gdy omylon Adamas, ucieka bez duchu,
Meryon go doścignął, grot utopił w brzuchu,
W mieyscu tém dla śmiertelnych nayzgubnieysza rana:
Tam się przebiła dzida, krwią cała zpluskana.
Upada: a pod dzidą drżały iego członki.
Jak od pasterzy w silne uięty postronki,
I gwałtem prowadzony, buhay się szamota;
Tak ten, przez czas nieiaki, pod ciosem się miota.
Przybiegł, i wyrwał pocisk Meryon waleczny:
Jemu oczy na zawsze zamroczył sen wieczny.