Strona:Iliada2.djvu/251

Ta strona została przepisana.
ILIADA.
XIĘGA XVI.

Kiedy ci przy okręcie zwodzą bóy okrutny,
Przed obliczem Achilla staie Patrokl smutny:
A iako zdróy z pod skały hoyne wody toczy,
Tak obfitemi łzami płyną iego oczy.
Wzruszon Pelid, tak mówić do niego zaczyna:
„Patroklu! czemu płaczesz, iak mała dziewczyna,
Która za matki śladem drobnym krokiem goni,
Chwyta ią za kray szaty, i rzewne łzy roni,
I twarzą iéy przesyła chęci niemowlęce,
Aż ią zmiękczona matka weźmie na swe ręce?
Ach! tak miękkie łzy płyną Patroklowi memu.
Czy zwiastuiesz co wojsku? czy też mnie samemu?
Czyliś odebrał z domu smutną wieść niestety!
Ale mówią, że żyie twóy oyciec Menety:
Że Peley Mirmidony rządzi w szczęściu, w chwale.
Ichby śmierć naydotkliwsze sprawiła nam żale.
Czy nad Grekami płaczesz, że przy nawach giną?
Własną oni ściągnęli te nieszczęścia winą.
Lecz mów: oba wszak sobie iesteśmy nayszczersi.„
Na to Patrokl, westchnąwszy z głębokości piersi:
„Daruy łzom, naymężnieyszy z Greków, przyiacielu:
Trudno ich nie wylewać wśród nieszczęść tak wielu.