Nikt inny z ludzi swemi usty iéy nie spodlił, 231
Z nią w ręku do samego Jowisza się modlił:
Okurza ią i czyści, rękę myie w wodzie,
W otaczaiącéy namiot stanąwszy zagrodzie,
Leie wino, i dłonie do Jowisza wznosi,
Który moc swoię światu piorunami głosi.
„Boże! siedzący w niebie na wysokim tronie,
Boże Pelasgów, w zimnéy wzywany Dodonie,
Gdzie niemyte, na gołéy ziemi rozciągnięte,
Solleie w pierś przyymuią twe natchnienia święte,[1]
Wysłuchałeś méy prośby, i twóy gniew surowy,
Za mą cześć obrażoną spadł na Greckie głowy.
Racz i dziś prośbę moię wysłuchać łaskawie.
Ja ieszcze sam przy flocie zostaię na nawie,
Lecz do boiu posyłam z woyskiem przyiaciela,
Niechże mu szczęścia twoia prawica udziela:
Tchniy mu odwagę w serce: niech Hektor zrozumie,
Czy móy towarzysz mężnie i sam walczyć umie,
Czy tylko wtedy dzielnie nieprzyiaciól nęka,
Gdy z moią razem iego dokazuie ręka.
Niech wróci, odpór dawszy Troianom zuchwałym,
Sam cały, z całą zbroią, i z mym ludem całym.„
Tak prosił, lecz inaczéy Jowisz postanowił,
Jednę część prośby przyiął, a drugą odmówił:
Zezwolił bóy odeprzeć, śmiałość Troian skrócić,
Lecz zaprzeczył mu zdrowym do floty powrócić.
- ↑ Między Tessalią i Epirem w kraiu Molossów wyſtawiony był od Pelazgów kościół Jowisza. Ofiarnicy iego nazywali się Selleie. Jowisz w Dodonie swoie wyroki powierzał dębom, a dęby powierzały ich kapłanom. Ci Selleie prowadzili żywot surowy. Sypiali na gołéy ziemi, i nóg nie umywali.