Strona:Iliada2.djvu/322

Ta strona została przepisana.

Bież, donieś Achillowi o tém, co się stało,[1]        699
By nam pomógł przynaymniéy zbawić nagie ciało.
Już się Hektor zwycięzca pyszni w jego zbroi.„
Na te słowa Antyloch oniemiały stoi:
Mowa mu w ustach kona, żałość serce ściska,
A z oczu łza gęstemi kroplami wytryska.
Lecz go nie zatrzymała boleść tak głęboka.
Oddawszy swe oręże w ręce Laodoka,
Który sprawował iego rumaki ogniste,
Spieszy, a z oczu w drodze łzy leiąc rzęsiste,
Z naysmutnieyszą nowina do Achilla bieży.
Nie chciał przywodzić Atryd Piliyskiéy młodzieży,
Którą odeyście wodza osłabiło wiele.
Mężnego Trazymeda stawia na iéy czele:
A sam dąży, gdzie leżał Patrokla trup nagi,
I zaraz te Aiaxom przekłada uwagi.
„Już do Achilla, syna Nestora posiałem:
Lecz choćby był naywiększym uniesion zapałem,
Chcąc pomsty na Hektorze, zapęd iego płonny:
Bo iak w pole Marsowe może wyyśdź bezbronny?
Więc iego tu przybycie za niepewne kładę.
Ale sami zbawienną przedsięweźmy radę,
Ażebyśmy i drogie zwłoki zachowali,
I z téy walki okrutnéy sami wyszli cali.„
„Bardzo mi się, rzeki Aiax, myśl twoia podoba.
Więc wy, nie tracąc czasu, z Meryonem oba,

  1. Antyloch był przyiacielem Achillesa, i prawie równego z nim wieku: pospolicie używani bywaią przyiaciele, aby nam smutne donieśli wiadomości.