Strona:Iliada2.djvu/333

Ta strona została przepisana.

I inne mieszkające Nimfy w Oceanie,        49
Licznie zaięły srebrne Tetydy mieszkanie.
Jęczą, razy gęstemi śnieżne biiąc łona,
Gdy miedzy niemi rzecze Tetys rozkwilona.
„Słuchaycie mię o! siostry! wam powiedzieć muszę,
Jak okrutne boleści moię cisną duszę:
Ach! iakżem nieszczęśliwa iest matka! Niestety!
Wydałam na świat syna, wszystkie ma zalety:
Naywiększy z bohatyrów, zaszczyt swey oyczyzny,
Wyrosł mi, nakształt krzewu ssącego grunt żyzny:
Posłałam go na woynę, dla Troi pogromu,
Lecz go więcéy w Peleia nie obaczę domu.
Dręczy się, póki słońce ogląda na niebie,
A z matki nie ma żadnéy pomocy dla siebie.
Spieszę zaraz, obaczyć i spytać się syna,
Skąd ta, gdy walczyć przestał, boleści przyczyna.„
To wyrzekłszy, głękokie opuszcza iaskinie,
Za nią płaczące tłumem cisną się boginie,
Przed niemi srebrne wały morze napół dwoi.
Gdy przybyły do krain żyznorodnych Troi,
Porządkiem na brzeg wyszły, który był zaięty
Achilla i Ftyotów licznemi okręty.
Rycerz wzdychał, wtem nagle twarz matki zabłyśnie,
Chwyta za głowę syna, z czułym iękiem ciśnie.
„Synu! mówi, dlaczego, łzami skrapiasz lice?
Odkryy matce twoiego serca taiemnice.