Strona:Iliada2.djvu/342

Ta strona została przepisana.

Cóż przeciw nam dokazać może? nic zaiste:        283
Daremnym biegiem konie spieniwszy ogniste.
Do naw powróci, w smutku pogrążon i wstydzie,
Choćby naybardziéy pragnął, do miasta nie wnidzie:
Nim te złupi, psy wprzódy swem nakarmi ciałem.„
Hektor nań ostro patrząc, tak rzecze z zapałem:
„Polidamie! twa mowa gniew obudza we mnie.
Chcesz, byśmy w murach znowu gnuśnieli nikczemnie!
Czyliż was niedość długo więziły te klatki?
Niegdy świat głosił miasta Pryama dostatki,
Wielbił iego bogactwa ze złota i miedzi:
Lecz gdy bóg, co z piorunem na Olimpie siedzi,
Rozgniewał się, do obcych poszły nasze zbiory:
Meonów napełniaią i Frygów komory.
Dziś, gdy mi bóg łaskawszy tę chwałę dać raczył,
Żem Greki zatrwożone przy nawach obsaczył;
Przestań obywatelów płochą radą zwodzić:
Nikt z Troian nie usłucha, ia zdołam przeszkodzić.
Teraz bądźcie powolni mym słowom rycerze:
Niechay każdy posiłek na mieyscu swém bierze,
I pilnuiąc obozu, w polu czuwa zbroyny.
Kto w przyszłości o zbiory swoie niespokoyny,
Niechay między żołnierzy rozda swóy zabytek:
Lepiéy, by ci, niż Grecy mieli stąd użytek.
Rano, skoro Jutrzenkę różodłonią zoczym,
Uzbroieni, przy nawach srogą walkę stoczym.