Strona:Iliada2.djvu/352

Ta strona została przepisana.

Tych zmarłych, i co mieli podpaść bliskéy stracie.        541
Smierć, w zbroczonéy krwią ludzką, uwiia się szacie:
Ta strona ciągnie trupy, tamta ią odpycha.
Wszystko pod boskiém dłótem żyie i oddycha.
Tamże wydał przemyślny bóg obszerne pole,
Liczni rolnicy tłuste przewracaią role:
Dopiero w nie potrzykroć zapuścili pługi:
A ile razy zakróy dokończaią długi,
Dziedzic ich tam obchodzi, gdzie się kończy staie,
I pełny wina puhar każdemu z nich daie.[1]
Ci zagrzani nagrodą słodkiego napoiu,
Nowe rysuią brózdy, i nie szczędzą znoiu.
W złocie, czystą wydała ziemię boga sztuka,
Czerni się, i zdziwiony wzrok łatwo oszuka.
Druga niwa okryta doyrzałemi kłosy,
Żeńce tną zboże, płytkie maiąc w ręku kosy,
Gęste spadaią garści: tuż za niemi dążą
Trzey żniwiarze, co zboże w grube snopy wiążą.
I mnóstwo drobnych dzieci w pracy nie ustaie,
Zbiera garści, i pierwszym do wiązania daie.
W milczeniu król wzniósł berło, którego ta niwa,
Ciesząc się nieskończenie z obfitego żniwa.
Pod cieniem dębu, wieyską zaięci biesiadą,
Woźni, wołu zabiwszy, mięso w ogień kładą:
I żeńce znaydą pokarm, z pola wracaiące,
Dla nich dłonie niewiasty w miękkiéy grzebią mące.

  1. Piękny przykład należytych względów dla rolników. Umiano wtenczas naypożytecznieyszą pracę przyzwoicie szacować. Homer maluie w tym obrazie obyczaie swoiego wieku, a przyznać potrzeba, że są naturalne i przyiemne.