Strona:Iliada2.djvu/368

Ta strona została przepisana.

Wstał Atryd król, wśród królów trzymaiący przodek,        75
Lecz z mieysca, gdzie siadł, mówił, i nie szedł na środek.
„Przyiaciele, rycerze, mężne woiowniki,
Gdym wstał, słuchaycie króla, uśmierzcie te krzyki.[1]
Wrzaski biegłego zmiesza: a w niesfornym tłumie,
Kto zdolnie rzecz przełoży? i kto ią zrozumie?
Naysilnieysza wymowa wpośród gwaru głucha:
Ja mówię do Achilla, wy nadstawcie ucha.
Często skargi ostremi woysko mię przebodło:
Nie ze mnie iednak było naszych nieszczęść źródło.
Gniewny Jowisz i Wyrok i Jędza szalona,
Co się po nocy błąka, wlały złość do łona,
Wtenczas, gdy Achillowi śmiałem gwałt wyrządzić.
Zaślepiony od bogów, iakżem nie miał zbłądzić?
Nieprzyiaciołka ludzi, płód Jowisza srogi,
Krzywda zapala w sercach niezgody pożogi:
Gardząc ziemią, nad głowy unosić się zwykła,
I w kłótni, choć iednego, swą siecią uwikła.
Kto z ludzi od iéy grotów może bydź bezpieczny,
Gdy był ranion sam Jowisz, niebios pan odwieczny?
Oszukała go wtenczas Juno, gdy na ziemię
Miała w Tebach Alkmena wielkie wydać brzemię.
Chlubny przyszłemi syna swoiego wyroki,
Rzekł Jowisz: niechay Olimp słucha mię wysoki,
Bogi, boginie, powiem, co móy umysł radzi:
Dziś Jlitya męża na świat wyprowadzi,

  1. Agamemnon chce się czémprędzéy usprawiedliwić. Duma iego cierpi, że woysko nie ucichło, iak tylko powstał do mówienia. Niemniéy go obrażaią oklaski dane Achillesowi, które są iego potępieniem. Zatem po kilka razy milczenie zaleca, bo przeciągnione okrzyki woyska nie zaraz się uspokoiły.