Została iednak rana, i ból go udręczał, 127
Gdy syn, pod Erysteia rozkazami, ięczał.
Równiem ia był przeszyty okrutnym iéy razem:
I gdy Hektor zabóyczem niszczył nas żelazem,
Poglądaiąc na ludu Achayskiego nędzę,
Dręczyłem się, i srogą przeklinałem Jędzę.
Chciał Jowisz zagniewany przez nię mi zaszkodzić,[1]
Ja dziś błąd móy uznaię, pragnę go nagrodzić.
Bierz broń, lud zapal, aby w męztwie nie ustawał:[2]
Dam wszystko, com niedawno przez Ulissa dawał.
Lub, choć w pole cię zapał naygorętszy niesie,
Proszę, byś się zatrzymał chwilę, Achillesie :
Wnet słudzy zniosą dary, a wtedy, rozumiem,
Sam uznasz, że dla ciebie skąpym bydź nie umiem.„
„Królu, dzierżący berło twych przodków dziedziczne.
Rzekł Pelid, godny rządzić narody tak liczne;
Czy dasz, czy też zatrzymasz pyszne dary twoie,
Czyń, co ci się podoba. My zaś bierzmy zbroie:[3]
Niechay na słowach droga chwila nie upływa,
Idźmy walczyć, rąk naszych wielkie dzieło wzywa.
Niech zaraz uyrzy woysko, iak Pelid na czele,
Miedzianą włócznią Troian całe roty ściele:
Za mną niechay walecznie każdy się potyka,
I stara się obalić swego przeciwnika.„
„Bogów synu, Ulisses temi rzecze słowy,
Achillu! hamuy w sobie ten zapał Marsowy,
- ↑ Nauka o fatalności do wymówienia wszystkich błędów była wygodna. Agamemnon więcéy mówi o Jowiszu, niż o sobie: tym sposobem zwraca z siebie uwagę. A porównywaiąc swóy postępek z pomyłką Jowisza, w samem wyznaniu utrzymuie charakter wyniosłości.
- ↑ Ten wyraz nayzdatnieyszy iest do uspokoienia Achillesa. Zdaie się, iak gdyby mu Agamemnon całą władzę nad woyskiem oddawał.
- ↑ Oszczędza Homer sławę swego bohatyra. Achilles ani odmawia darów Agamemnona, ani ich żąda: boby albo wzgardę, albo chciwość okazał.