Strona:Iliada2.djvu/371

Ta strona została przepisana.

 
I głodnych ludzi w pole nie prowadź niebacznie.        153
Bo gdy raz bóy uparty z Troiany się zacznie,
A bóg w piersi rycerzom odwagę wlać raczy;
Nierychły bardzo koniec ta walka obaczy.
Każ, niech w namiotach woysko chleb i wino bierze,
Chleb i wino do boiu umacnia rycerze:[1]
Nikt nie dotrzyma pola do słońca zachodu,
Kto cierpi we wnętrznościach przykre czucie głodu.
Przy naydzielnieyszém sercu, członki mu słabieią,
Pod głodem i pragnieniem kolana się chwieią:
Inszy iest maż, gdy dobrze pokarmu użyie.
Silny, niezmordowany, cały dzień się biie,
Nie osłabi go praca, ani ciężar zbroi,
Póki wszyscy nie zeydą, na placu dostoi.
Zatém posiłek woysku każ wziąć Achillesie.
Tymczasem Agamemnon upominki zniesie:
Niech ie wszystek lud widzi, a ty na nie okiem
Rzuciwszy, tak przyiemnym uciesz się widokiem.
Zaraz świętą przysięgą stwierdzi między Greki,
Że od użycia wdzięków twéy branki daleki,
Szanował iéy wstydliwość, nie wstąpił z nią w łożę.
Cóż więcéy iuż zatrważać twoie serce może?
A nakoniec, na wieczną przeszłych krzywd zagładę,
Wspaniałą ci w namiocie swoim da biesiadę.
Odtąd, królu, prawidłem twoiem słuszność będzie:
Niemała i wtém wielkość poprawić się w błędzie,

  1. Achilles niecierpliwy chciał natychmiast woysko w pole prowadzić. Ulisses rostropny, przeglądaiąc, że bitwa będzie długa i uparta, chce piérwéy dobrze posilić żołnierza. Tak uczynił Annibal przed bitwą z Rzymianami pod Trebiią. Wcale więc krytycy nie mieli przyczyny żartować z tego, że Ulisses tak mocno utrzymuie swe zdanie.