Tam Neptun siadł i rada bogów zgromadzona, 153
Okrywszy nieprzebitym obłokiem ramiona.
Bogi, chcące uczynić Greków znóy daremny,
Z Febem, z Marsem, osiadły pagórek przyiemny.
Osobno rady obie myślały na dwoie:
I lubo im zalecił Jowisz zacząć boie,
Żadna nie śpieszy strona, lecz spokoynie siedzi.
Tymczasem pole całe błyszczy się od miedzi:
Niosą mężów i konie, Marsowe pochopy,
A ziemia głośno ięczy pod rycerzów stopy.
Lecz w tłumie gdzie, walczących okrzyk się rozlega,
Dwóch mężów na przód z równym zapałem wybiega,
Eneasz, syn Anchiza, i Pelid waleczny.
Dumnie wstrząsa przyłbicą Eneasz bezpieczny,
Piersi swoie zasłania tarczą nieprzełomną,
W silnych zaś ręku dzidą wykręcą ogromną.
Wielki Achilles prosto przeciw niemu zmierza,
Jako lew, na którego wieś cała uderza,
Zuchwale idzie, gardząc grożącym mu razem;
Lecz gdy go który młodzian dosięgnie żelazem,
Zwraca się, pysk otwiera, kły ostre zapienia,
Jęczy, i z piersi straszne wydaiąc ryczenia,
Zbiera się do walki z mnóstwem uzbroioném,
I boki oba długim uderza ogonem,
A tocząc wzrok okropny, wpada wpośród grotów,
Lub zabić kogo z mężów, lub sam zginąć gotów;[1]
- ↑ Homer iuż tyle razy lwa malował; ale w tém mieyscu, porównywaiąc z nim Achillesa, nierównie go w strasznieszych wydał farbach, niż gdzieindziéy.
Poenorum qualis in arvis
Saucius ille gravi venantum vulnere pectus,
Tum demum movet arma leo, gaudetque comantis
Excutiens cervice toros fixumque latronis
Impavidus frangit telum, et fremit ore cruento.Æn: Lib: XII. v. 4.
„Jak w puszczach, gdzie spalony Afrykanin żyie:
„Gdy mu myśliwy ciężki pocisk w piersi wbiie,
„Wtedy się do swéy broni lew zabiera srogi,
„Jeży kudły na karku: choć ranny, bez trwogi
„Łamie pocisk zabóycy, krwawą paszczą ryczy.
Sic cum squallentibus arvis
Æstiferæ Libyes, viso leo cominus hoste
Subsedit dubius, totam dum colligit iram;
Mox ubi se sævæ stimulavit verbere caudæ:
Erexitque jubam, et vasto grave murmur hiatu
Infermuit: tum torta levis si lancea Mauri
Hæreat, aut latum subeant venabula pectus,
Per ferrum tanti securus vulneris exit.Lucan: Phars: lib: I. v. 205.
„Tak właśnie iak w Libii, gdy się lew rozjuszy,
„A o nieprzyiacielu niedaleko tuszy:
„Siędzie trochę, póki się dobrze nie zakrwawi,
„Wzbudziwszy gniew ogonem, dłużéy się nie bawi,
„Nasroży się, i ryknie głosem przeraźliwym.
„Chociaż go Maur ugodzi oszczepem straszliwym,
„Chociaż mu w piersiach utknie, oślep przecie bieży,
„Na żelazo nic nie dba, przez, sam grot przebieży.Przekładanie Bardzińskiego.