Strona:Iliada3.djvu/030

Ta strona została przepisana.

I iabym takiey broni mógł użyć wzaiemnie.        439
Znam twą moc: znam, żeś w polu iest wyższy nademnie:
Lecz wszystko w mocy boga, on łatwo nas zrówna.
I choć moia od twoiéy ręka mniéy gwałtowna,
Mogę cię zranić, mogę raz śmiertelny zadać:
Mam oszczep niestępiony, i umiem nim władać.„[1]
Skończył, i dzidę silném wyrzucił ramieniem:
Ale Pallas ią lekkiém odwróciła tchnieniem:
Wraca dzida, i pada pod Hektora nogą.
Wtedy Pelid przeięty zaiadłością srogą,
Leci z okropnym krzykiem, by w nim oręż zbroczył:
Lecz Feb wydarł Hektora, i chmurą otoczył.
Trzykroć wpada, i dzidą zgubny cios wymierza,
Trzykroć, próżnym zamachem, w cień chmurny uderza.
Gdy próżne wysilenie czwartym postrzegł razem,
Wściekły, z groźnym do niego ozwał się przekazem.
„O psie zaiadły! ieszcześ zgonu się uchronił,
Któryś tak blisko widział: Apollo cię bronił.
Jemu, na woynę idąc, święte czynisz śluby:
Spotkay się ieszcze ze mną, a nie uydziesz zguby,
Jeżeli i mnie, z bogów który sprzyia w niebie.
Teraz, kogo doścignę, będę bił za ciebie.„
Rzekł, i pod stopy swemi Dryopa obalił :
Ni się dorodny Demuch swą bronią ocalił:
Pchnął go dzidą w kolana, tak męża osłabił,
Potém przypadł z pałaszem, ciął silnie, i zabił.

  1.  
    Et nos tela, pater, ferrumque haud debile dextra
    Spargimus, et nostro sequitur de vulnere sanguis.

    Ænei: lib: XII. v. 50.

     
    „I nasza dłoń nie słaba na dzidy, na miecze,
    „I od naszego, oycze, ciosu krew pociecze.