Strona:Iliada3.djvu/032

Ta strona została przepisana.

Utopił oszczep w brzuchu, on się z wozu stoczył.        491
Aretoy zwracał konie, gdy Pelid poskoczył,
Z tyłu ranił; przy wodzu powoźnik polega:
Para dzielnych rumaków trwoży się i zbiega.
Jako zaięty pożar na górze szaleie,
I gdziekolwiek niszczącym ogniem wiatr zawieie,
Zjada naywyższe drzewa niesytą paszczęką;
Tak Pelid, iak bóg, straszną broń wstrząsaiąc ręką,
Biie, ściga, zaciekły lata na równinie,
Całe pole zbroczone, krwi potokiem płynie.
A iako, na klepisku równem, plenne snopy,
Sprzężone woły depcą rogowemi stopy,
I pod ich pracą ziarno wyskakuie czyste;
Tak od niego pędzone rumaki ogniste,
Depcą trupy i zbroie, na smutnéy przestrzeni;
Oś cała i siedzenie krwawo się rumieni,
Rzęsisto ie skropiła posoka obfita,
Którą koła i końskie bryzgały kopyta.
Rycerz, coraz za większą zapalał się sławą,
Oblany krwią i potem, okryty kurzawą.        510