Strona:Iliada3.djvu/058

Ta strona została przepisana.

Na te wyrazy Juno śmieie się wesoła,        439
Neptun, wzruszyciel ziemi, do Feba tak woła:
„Myż stoiemy spokoynie, gdy iuż walczą inni?
Jaka niesława dla nas, gdy będziem bezczynni,
Gdy wrócimy przez żadne niewsławieni boie?
Zaczniy zatém potyczkę, młodsze lata twoie:
Mnie zaczynać przeszkadza i znaiomość rzeczy,
I cześć wieku moiego, którą mam na pieczy.
O ślepy! czyliż tobie przypominać trzeba,
Kiedy z woli Jowisza wypędzonym z nieba,
Tyle nam przyszło trudów, tyle pracy użyć?
My, z bogów, człowiekowi musieliśmy służyć:
My rocznie pracę naiąć, i za opłat lichy,
Dzikiéy Laomedona igrzyskiem bydź pychy.
Jam Troi mury dźwignął, iam wysypał szańce,
Ja silną opatrzyłem warownią mieszkance:
Tyś na inne skazany został niewygody,
I na dolinach Jdy pasłeś iego trzody.
Gdy Godzin bieg, niewoli koniec przyprowadził,
Nie chciał wypłacić myta, haniebnie nas zdradził.
Jeszcze się z zuchwałemi przekazy odgrażał,
Jak niewolników, iak sług podłych nas uważał:
Tobie mówił: że w twarde okuty kaydany,
Póydziesz w odległe wyspy, i będziesz przedany:
Wreście, że nam zelżywe piętno obu nada.
Ciężko nas obraziła ta hańba i zdrada: