Strona:Iliada3.djvu/076

Ta strona została przepisana.

Jaż mam pokornie błagać? brać postać nikczemną?        127
Poszedłbym... Uczciż stan móy? zechceż mówić zemną?
Zabiie bezbronnego, iak mdłą białogłowę.
Nie czas tu w poufałą wdawać się rozmowę,
Jak ią słodko młodzieniec z kochanką swą toczy,
O skale, albo dębie, lub co padnie w oczy.[1]
Lepiéy się spotkać bronią! żebym iuż obaczył,
Dla kogo z nas dwu chwałę pan niebios przeznaczył„
Tak myślał, gdy się zbliżył Pelid groźnie zbroyny:
Straszną wstrząsał przyłbicą, iak srogi bóg woyny:
Peliońskim iesionem, prawą ręką ciskał,
Puklerz blaskiem rażącym piorunu połyskał,
Swiecąc się, iako promień wschodzącego słońca.
Uyrzał go Hektor, zadrżał, nie w trwał do końca:
Więc, aby przewlokł bitwę, uciekać zaczyna,
Szybkim ścigany biegiem od Peleia syna.[2]
Jak iastrząb, wszystkie ptaki celuiący lotem,
Prędko leci za krzywym gołębicy zwrotem,
Wzmaga swóy wartki impet, przeraźliwie krzyczy,
Chciwy, aby czémprędzéy dostał swéy zdobyczy;
Tak Pelid za Hektorem, pędem biegł ognistym,
Który przed nim uciekał pod murem oyczystym.
Dążą drogą publiczną bystremi wyścigi,
Już pagórek, iuż wiatrem kołysane figi,[3]
Już wreście omiiaią wdzięczne okolice,
Gdzie tryskaią Skamandru dwoiste krynice,

  1. W tém wierszu uważać potrzeba dawne iakie przysłowie Greckie.
  2. Mimo naywiększego wyobrażenia, które mamy o Achillesie, nie radzi iesteśmy, że Hektor pokazuie się pospolitym człowiekiem. Prawda, że Homer mówi:

    „Mężny ten, co uciekał; mężnieyszy, co pędził.

    Inaczéy więc dawni, niż my myśleli o męstwie: Nie było u nich wstydem uciec przed mężnieyszym nieprzyiacielem. Tak mówi Eneasz do Pandara w xiędze V. że konie nam będą przydatne, ieśli albo ścigać, albo uciekać będziemy. Cóżkolwiek bądź, Wirgiliusz dopiero Turna uciekaiącego wystawił, gdy mu się szabla złamała. Za iego więc czasu inne iuż były wyobrażenia o waleczności, niż za czasów Homera.

  3. Był przy Troi pagórek okryty figowém drzewem. Wspomina o nim Homer w xiedze XI.